sobota, 29 września 2012

Miniony tydzień. Minimalizm c.d.

W minionym tygodniu udało mi sie zrobić nie wszytsko co chciałam. Sprawa głównie dotyczy angielskiego. Nie próżnowałam zupełnie, ale też to nie było "to". Zrobiłam zdjęcie do dowodu, złożyłam wniosek. Dodatkowo udałam się do lekarza i do fryzjera. Umówiłam się na zajęcia praktyczne z prawa jazdy. Nie oddałam butów do reklamacji. Bilans jednak dodatni bo to, co najważniejsze zostało wykonane.
Oto moje cele na najbliższy tydzień (te stałe): codzienna nauka do matury,angielski, utrzymywanie porządku wokół siebie. Dodatkowo ostatnio obiecałam sobie, że dla lepszego samopoczucia będę więcej spacerować(jesień nas rozpieszcza). Z planów dodatkowych muszę załatwić ważną sprawę w jednym z urzędów i już nastawiam się do tego psychicznie, bo wiem, że nie pójdzie gładko ;). Wszystko oczywiście wpisałam do kalendarza. Starym sposobem po wykonaniu zadania wykreślam je.

Co do minimalizmu chciałam zamieścić pare słów dlaczego tak bardzo podoba mi się ta idea. Otóż przez wiele, wiele lat, a może praktycznie od zawsze gromadziłam rzeczy. Potrzebne czy nie. Wszystko znajdowało u mnie miejsce. Rok temu w lipcu w blogosferze trafiłam na blog właśnie poświęcony tej tematyce. I jakoś tak mnie coś tknęło. Znalazłam przyczynę swojego wiecznego bałaganu, spóźnialstwa (bo nigdy przed wyjściem nie mogłam nic znaleźć), nic nie miało swojego miejsca. Teraz myślę, że ponad rok (od lipca 2011) to dość długo, ale ja tak naprawdę do niedawna nie wiedziałam jak "ugryźć" ten temat. Aktualnie powoli małymi kroczkami porządkuję poszczególne miejsca. W tym tygodniu wyrzuciłam dość dużo. Robiąc to byłam bardzo zdziwiona i jednocześnie zła na siebie dlaczego takie graty zajmują moją przestrzeń i ile pieniędzy na nie wydałam. A takich obszarów mam jeszcze sporo. Nie potrafię jednak np. jednego dnia wszystkiego zapakować i wyrzucić na śmietnik. Nastepnie to co nadawało się tylko do wyrzucenia, wyrzuciłam, część sprzedałam na serwisie aukcyjnym (to jednak dość żmudne).

Zaczęło również zagłębiać się w temat, bo przecież czas spędzony na ciągłym porządkowaniu, czyszczeniu, układaniu można wykorzytać chociażby na naukę, czas z najbliższymi czy pasje. Do żadnego wyjazdu nie muszę się przygotowywać od tygodnia. Mogę mieć tyle rzeczy, że nie będę się musiała zastanawiać czy są konieczne-bo będę posiadała tylko takie. Na razie chciałabym nie ustać w swoim postanowieniu. Będę informować na bieżąco.
Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Minimalizm jest super, zwłaszcza w studenckim mieszkaniu ;)
    Powodzenia w nauce do matury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Minimalizm się bardzo przydaje.
    Ja kiedyś(parę lat temu) byłam strasznym chomikiem, ale z biegiem czasu zaczęłam się rozstawać z wieloma rzeczami.
    Najpierw zadałam sobie pytanie:dlaczego tak naprawdę ten przedmiot jest w moim pokoju/mieszkaniu?.

    W moim przypadku było to trochę związane z niedojrzałością i chęcią zatrzymania życia na innym etapie,niż jest ono obecnie.
    Od pewnego czasu podchodzę jednak zdecydowanie sensowniej do ilości posiadanych rzeczy.Nie mam w sobie mentalnego przymusu trzymania listów od eks faceta czy gazety sprzed kilku lat...

    OdpowiedzUsuń
  3. I to z pewnością jest postawa godna naśladowania. Przynajmniej dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń