sobota, 4 sierpnia 2012

Sprawozdanie z postanowienia

Wszystko kształtuje się nastepująco. Od poniedziałku do środy trzymałam się całkiem nieźle, tzn. nie surfowałam bezmyślnie po sieci, jednak nieco czytałam trochę stron przeznaczonych rozwojowi osobistemu. Odwiedziłam też parę stron poświęconych idei minimalizmu, ponieważ przyznam, że bardzo mnie ten temat ciekawi. Co nastąpiło w środę wieczorem, w czwartek i wczoraj poraz kolejny przyprawiło mnie o ból głowy. I sama jestem sobie winna. Czyli powtórka z rozrywki. Dzisiaj ban, jutro ban i ban na każdy inny dzień. Będę próbować dopóty, dopóki nie osiągnę swojego celu. A najfajniejsze jest to, że zdałam sobie sprawę i byłam przerażona. Pomogła mi w tym prosta matematyka: 1 godzina dziennie, przez 365 dni w roku daje prawie 16 (słownie szesnaście) pełnych dni. Dla większego szoku można też podzielić te 365 godzin przez 16-17(tyle zazwyczaj zostaje mi doby odejmując sen) i wtedy wychodzi 23 dni! 23 dni to prawie połowa wakacji, porządny urlop, 2 przerwy świąteczne, to 3 tygodnie życia. A ja nie chcę go marnować.  Nie mogę się poddać. To nie w moim stylu. W końcu chcę żyć świadomie, a nie tylko "prześlizgnąć" się przez nie.

Ps. Zakładając, że przy komputerze spędzamy tylko 1 godzinę dziennie...

Pozdrawiam

1 komentarz:

  1. I właśnie to jest wspaniałe...
    świadomość, że komputer jest potrzebny ale nie konieczny do funkcjonowania i co najważniejsze rzeczy, które "musimy" na nim wykonywać to tak naprawdę chwila, a cała reszta niepotrzebnie zmarnowany czas ;-)

    Pozdrawiam Paweł

    OdpowiedzUsuń